Sekrety urody Koreanek, czyli elementarz pielęgnacji wg. Charlotte Cho

Dziś przychodzę do Was z recenzją książki Charlotte Cho "Sekrety urody Koreanek. Elementarz pielęgnacji", która faktycznie sprawiła, że moje sposoby pielęgnacyjne zmieniły się 👍 i zweryfikowałam swoje podejście do własnej skóry...



Do lektury tego poradnika zabierałam się trochę czasu, znałam już kosmetyki koreańskie i wydawało mi się, że wiem jak je stosować. Wydawało mi się nawet, że robię wszystko, jak trzeba 😊 Gdy zaczęłam książkę, przeczytałam ja praktycznie w 2 dni (dużo mnie rozprasza dookoła, więc normalnym ludziom pewnie zajmie to jeden dzień 😃) i przyznaję bez bicia, dużo się z niej dowiedziałam i nauczyłam!

Sama Charlotte, w tej kosmetycznej opowieści, bazuje głównie na swoich przeżyciach i własnych doświadczeniach - jest to tym cenniejsze, bo jako Koreanka wychowywana w Stanach, miała do pielęgnacji podejście dobrze nam znane. Prawda jest taka, że lubimy opalone ciało, dlatego, jak tylko jest okazja, kładziemy się na słońcu i czekamy aż skóra nabierze koloru. O demakijażu wiemy sporo, używamy płynów micelarnych i nie trzemy oczu, a od czasu do czasu stosujemy maseczki. Przy takich zabiegach, większość z nas uważa, że wie, co robi ze swoją skórą i że pielęgnuje ją we właściwy sposób.

Przełomem dla mnie jest dwuetapowe oczyszczanie skóry, które ma za zadanie dokładnie wyczyścić cerę nie tylko z makijażu ale i brudu zebranego w ciągu dnia. Chociaż używałam żeli do mycia twarzy, opcja z podwójnym myciem była dla mnie zaskoczeniem. Była to dla mnie nowość, ale przyznam szczerze - zastosowałam się do niej bez mrugnięcia okiem. 




Książka opisuje dokładnie wszystkie 10 etapów pielęgnacji, daje również przydatne porady, m.in. jak stosować maski w płachcie. Uwielbiam je, a Wy? :)



Najtrudniejsza dla mnie zasada to ochrona przed słońcem. Oczywiście wiemy, że słońce powoduje szybsze starzenie się skóry, że potrafi działać wyjątkowo szkodliwie wywołując nowotwory... a jednak opalona skóra to coś, co przyciąga i sprawia, że czuję się ładniej... Domyślam się, że nie tylko ja tak mam 😊

Póki co, nie wybieram się na wakacje, więc nie jest mi trudno zrezygnować z opalania... ale postanowiłam, że tego lata będę trzymać się podkładów (czy też kremów BB) z wysokim SPF i że będę pamiętać o filtrze podczas dłuższych wyjść na słońce. Zdarzało mi się też opalać stosując olejki z niskim filtrem - z tego też chcę zrezygnować... ale zobaczymy, jak będzie... 




Wszystkim, którzy zastanawiają się nad wprowadzeniem koreańskiej pielęgnacji do codziennego życia powiem jedno: znajdźcie złoty środek! Ja przyjęłam te wszystkie porady z otwartą głową, ale z drugiej strony, nie chcę się też naginać do czegoś, co mi nie pasuje (np. blade nogi przy letniej sukience noszonej przy 30 stopniowym upale). 

Po samej skórze widzę jednak zmiany, stosując dwuetapowe oczyszczanie, jak również kilka innych zasad opisanych przez Charlotte.

Książka zdecydowanie warta poznania i ... nauczenia się też czegoś nowego o kulturze Korei - jest ona tam bowiem opisana w kilku anegdotach, przy których napewno się uśmiechniecie!

Dajcie znać, czy znacie tę książkę? 📚

Uściski!
M.


Komentarze

Popularne posty